Do tematu natchnęła mnie sytuacja, która spotkała mnie wczoraj wieczorem. Naszła mnie ogromna ochota na coś słodkiego. Ale naprawdę ogromna. Zazwyczaj nie mam problemu ze słodyczami, potrafię przejść obojętnie koło półeczki w sklepie wyłożonej łakociami. Ale to, co się działo wczoraj zaskoczyło mnie, i to bardzo. Zaczęło się o 17. Byłam jeszcze w pracy, a w szufladzie biurka mam schowaną czekoladę. Już ją otwierałam...ale nie! Przeczytałam skład i wartość energetyczną. Wcale mnie to nie zniechęciło :). Ale nie! Nie zjem, nie zjem! Stoczyłam walkę ze sobą. Udało się...na chwilę.
Dotarłam do domu, a wraz ze mną do domu dotarła też chęć na słodycze :). Ale nie, nie! Nie poddam się tak łatwo. O planowej godzinie zjadłam zatem kolację, z nadzieją, że się najem, co zaspokoi moją potrzebę na cukier. Jakże się myliłam. Na szczęście, w domu nie mam słodyczy. Ale miałam masło orzechowe. Zjadłam. A to łyżeczkę, dwie...widzę już się kończy, to zjem całe :D. Nie starczyło. Są jeszcze migdały! Dziś już ich nie ma. Mało! Był banan, było gorzkie kakao. To co, zmiksować i zjeść, to przecież prawie, jak czekolada... Siedzę...godzina 21:40. Biedronka czynna do 22, a tam mają Michałki... Kurtka, buty, Biedronka, Michałki - dopiero one zaspokoiły moją ochotę na słodycze. Próbowałam zajeść kolacją, zdrowszymi odpowiednikami słodyczy, ale nie udało się. Co prawda, odpokutowałam to bólem brzucha i mdłościami, ale i tak uważam, że było warto :).
Rzadko mi się nie udaje, ale teraz przegrałam walkę z głodem cukrowym. Na szczęście mam chyba dobrze poukładane w głowie i nie, nie mam wyrzutów sumienia. Bo wiem, że naprawdę musiałam. Bo wiem, że efekty diety nie zostaną zniweczone, że nie pogorszy się moje zdrowie. Wiem też, że zaspokoiłam potrzebę na słodycze i nie będę miała takiego napadu przez dłuższy czas.
![]() |
| http://chexfoods.com/blog-category/chocolate/#.VRVNf-HwC84 |
Dziś chciałabym napisać parę słów o tzn. cheat meal lub cheat day. Co to takiego? Coś bardzo przydatnego dla osób będących na diecie :)
Cheat meal to posiłek, podczas którego jemy to, na co mamy ochotę, bez wyrzeczeń, bez liczenia kalorii. Mam ochotę na pizze? Jem. Wolę na obiad czekoladę? Proszę bardzo, czemu nie?
Cheat day to taki dzień, podczas którego jemy, co chcemy cały dzień.
Warunek jest jeden. Taki cheat meal albo day nie powinien nam się zdarzać częściej, niż raz na tydzień. Ja osobiście preferuję cały dzień dowolnego jedzenia, ale z kolei, nie częściej niż raz na 2 - 3 tygodnie. Wybieram cheat day, ponieważ znam siebie i wiem, że jakbym zjadła jeden niezdrowy posiłek, to zjadłabym i drugi i trzeci, i jeszcze deser na koniec :). Dlatego z góry zakładam, że robię sobie cały dzień odstępstwa od diety. Nie wyznaczam sobie dokładniej daty, kiedy wolno mi zrobić sobie cheat day. Jeżeli nie czuję takiej potrzeby, to nie robię. Jeżeli mój organizm domaga się cukru i tłuszczu, wtedy decyduje się na odstępstwo od diety i robię cheat day. Oczywiście, na następny dzień wracam do normalności i do codziennych nawyków żywieniowych, nie przedłużam na kolejne dni, bo wtedy cheat day nie ma sensu.
Polecam Wam, żebyście włączyli taki posiłek, albo dzień do swojego życia. Na pewno ułatwi Wam to przejście przez dietę. Ustalcie sobie jeden taki dzień, raz na 2 -3 tygodnie, i jedźcie wtedy wszystko, na co macie ochotę. Bez wyrzutów! Wyrzuty sumienia, to najgorsze, co może się przydarzyć. Pamiętajcie, że raz na jakiś czas, zjedzenie czegoś niedietetycznego na pewno Wam nie zaszkodzi. A na pewno pomoże zachować zdrowie psychiczne :)
TAKŻE CHEATUJCIE, ALE BEZ WYRZUTÓW!!! :)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz